Drużyna Pawłowa do spotkania z nami przystępowała z zamiarem zrehabilitowania się za niepowodzenie z poprzedniej kolejki. My z kolei chcieliśmy kontynuować dobry start rundy wiosennej, choć wiedzieliśmy, że o wywiezienie korzystnego rezultatu z tego gorącego terenu będzie niezwykle ciężko.
Pierwsza połowa potwierdziła nasze przypuszczenia, ponieważ w tej części meczu to gospodarze nadawali ton rywalizacji, mimo że to my jako pierwsi byliśmy bliscy objęcia prowadzenia. W 5 minucie do piłki zagranej z głębi pola doszedł Marecik, jednak w dogodnej sytuacji uderzył minimalnie obok słupka. Chwilę później gorąco zrobiło się pod naszą bramką, kiedy to po strzale napastnika Pawłowa fenomenalną interwencją popisał się Prus, parując piłkę nad poprzeczkę. Po tej sytuacji gospodarze wyraźnie nabrali wiatru w żagle, coraz częściej stwarzając sobie groźne okazje. Ich starania zostały nagrodzone w 23 minucie, po akcji wykończonej skutecznym lobem nad naszym bramkarzem. Jednobramkowe prowadzenie utrzymywało się do 40 minuty, lecz wtedy nasz bramkarz niepotrzebnie faulował w polu karnym zawodnika Pawłowa i sędzia słusznie wskazał na „wapno”. Napastnik gospodarzy zamienił jedenastkę na gola, mimo że Prusowi bardzo niewiele zabrakło do skutecznej interwencji. Ostatnie 5 minut pierwszej części należało jednak do nas. Najpierw bliski strzelenia gola sezonu był Koziar, który po nieudanym wybiciu piłki przez bramkarza zdecydował się na strzał z woleja z okolic środka boiska, niestety po tej niecodziennej próbie piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Na szczęście przed przerwą udało nam się zdobyć kontaktową bramkę. Piłkę na prawej stronie odebrał Połowniak, po czym spod linii końcowej dośrodkował po ziemi do Marecika, ten skutecznie dostawił nogę i zrobiło się 2:1.
W drugiej połowie sytuacja się odwróciła i to my przejęliśmy inicjatywę spychając gospodarzy do defensywy. Niewiele jednak brakowało, a to Pawłów mógł zadać kolejny cios, po którym prawdopodobnie już byśmy się nie podnieśli. Na szczęście dla nas wprowadzony po przerwie napastnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem. Od tego momentu korzyści zaczął przynosić nasz wysoki pressing oraz agresywny odbiór piłki. Można też z czystym sumieniem powiedzieć, że w drugiej połowie każdy zawodnik Kruszyny prezentował się o poziom lepiej, aniżeli w pierwszej części meczu. Ton naszym atakom nadawał przede wszystkim rozgrywający znakomite zawody Dominik Koziar, który raz po raz był faulowany przez nieumiejących poradzić sobie z nim rywali. Właśnie po jednym ze stałych fragmentów bardzo bliski wyrównania stanu rywalizacji był Chlasta, ale piłka po zamieszaniu w polu karnym ostatecznie nie wpadła do siatki. Czas uciekał, a nam wyraźnie brakowało szczęścia. Próbował m.in. Marecik, lecz na przeszkodzie zwykle stawał bramkarz Pawłowa popisując się skutecznymi interwencjami. Na 20 minut przed końcem, ręką w polu karnym zagrywał obrońca gospodarzy jednak sędzia nie wiedzieć czemu nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Nasze starania przyniosły skutek dopiero w 78 minucie, kiedy to Wojtek Połowniak podaniem za plecy obrońców uruchomił Koziara. Dominik będąc oko w oko z bramkarzem oczywiście się nie pomylił i na tablicy wyników widniał rezultat 2:2. Ostatnie 15 minut było już bardziej wyrównane, lecz sytuacji podbramkowych było niewiele. Dopiero w doliczonym czasie gry po serii rzutów rożnych zakotłowało się pod naszą bramką, na szczęście piłkę z przed linii wybił jeden z naszych obrońców. Po chwili sędzia zakończył zawody.
Biorąc pod uwagę, że graliśmy na jednym z najtrudniejszych terenów w B klasie, oraz to, że w pewnym momencie przegrywaliśmy już 0:2, wynik remisowy jest sporą niespodzianką, na którą oczywiście mocno zapracowaliśmy. Cieszy przede wszystkim fakt, że na wiosnę w dalszym ciągu jesteśmy niepokonani, gromadząc już niemal tyle punktów co w całej poprzedniej rundzie!